Rankiem z łóżka się zerwała
Nasza pani Mrówka mała
Otworzyła jedno oko,
Potem drugie, patrzy wokół,
Wnet za okno swe wyjrzała
"Ciemno" - na głos powiedziała
W końcu wzrok swój zatrzymała,
Na kalendarz popatrzała i zdębiała
"Było lato, była jesień,
Minął sierpień, minął wrzesień,
Grudzień też już dawno minął,
A po śniegu ślad zaginął!
Może raz, czy dwa popadał,
Chwilkę leżał, słońce złapał,
Lecz wnet szybko się rozpłynął
Jeszcze nigdy tak nie było!
Co poradzić? Co tu zrobić?
Chyba pójść i się utopić...
Ale, po co? Nic to przecież nie pomoże
Może nawet będzie gorzej? O mój Boże..."
Z tymi słowy, Mrówka nasza zrozpaczona
Narzuciła płaszcz swój na ramiona
I pobiegła ile sił
Zrobić tak, by śnieg znów był!
Offline
pisarz
jak zwykle. plus za gifa! Można sobie wyobrazić,że pada śnieg
Offline